niedziela, 23 września 2012

Rozdział III



Tyler podsunął mi pod nos kolejne zimne piwo.
­– Chcesz? – spytał.
Skinąłem głową i wziąłem od niego czwartą już butelkę. Powoli zaczynało mi szumieć w głowie, ale nie zamierzałem na tym poprzestać. To była moja pierwsza impreza w nowym gronie i nowym mieście, więc chciałem się jak najlepiej zabawić.
Siedzieliśmy na schodach przed domem Tyler’a, a za nami grała muzyka.
Musiałem przyznać, że gdy zobaczyłem chatę kumpla, mało co nie zachłysnąłem się własną śliną. Wiedziałem, że moi nowi przyjaciele są bogaci, ale nie wiedziałem, że aż tak.
Wyjąłem z kieszeni paczkę fajek i zapaliłem jedną z nich. Chciałem poczęstować chłopaków, ale odmówili.
– Muszę ci przyznać Tyler, świetna impreza – wybełkotał nieźle już wstawiony, Terry.
Powszechnie wiadomo, że mieszanie wódki, piw i szampana nie jest najmądrzejszym pomysłem, ale najwidoczniej blondyn nie posiadał takiej wiedzy, lub było mu po prostu wszystko jedno.
– Wszyscy wiedzą, że Tyler Waller organizuje najlepsze imprezy w mieście – zaśmiał się sam zainteresowany, upijając łyk piwa.
Biorąc do ręki zapalniczkę, przytknąłem ją do kapsla na butelce i jednym zwinnym ruchem, otworzyłem swoje piwo. Przystawiłem szyjkę butelki do ust i wypiłem kilka łyków. Ciecz była zimna i przyjemnie musowała.
W pewnym momencie usłyszeliśmy za plecami odgłos szpilek i chwilę potem, poczułem na oczach czyjeś dłonie. Odwróciłem się przez ramię i unosząc do góry wzrok, dostrzegłem Heather ubraną w skąpą spódniczkę, ledwo zakrywającą jej pośladki. Po jej oczach i zachowaniu poznałem, że też już nieco wypiła.
– Chodź ze mną zatańczyć – powiedziała, wyciągając rękę w moją stronę.
Wyrzuciłem papierosa na chodnik przed siebie i ująłem jej dłoń. Gdy wchodziliśmy do domu, dostrzegłem pełne podziwu spojrzenie Matta, a Terry uniósł w górę dwa kciuki i zaśmiał się gardłowo.
Przechodziliśmy przez korytarz pełen tańczących i obściskujących się ludzi. Jasne było, że nie byli tak wstawieni jedynie, z powodu alkoholu.
Znaleźliśmy się w salonie, gdzie ludzi było jeszcze więcej. Wszędzie walały się jakieś puszki po napojach i piwach oraz papiery po chipsach i innych świństwach.
Było ciemno, a mimo to, doskonale widziałem błyszczące, choć lekko zamglone oczy dziewczyny, która właśnie zarzuciła mi ręce na szyję. Położyłem dłonie na jej pośladkach i już po chwili, kołysaliśmy się lekko w takt muzyki, nie zostawiając ani milimetra miejsca, między naszymi ciałami.
W pewnym momencie dziewczyna zaczęła całować moją szyję, więc nie pozostając jej dłużny, przyssałem się ustami do jej ramion. Blondynka bez chwili namysłu złapała moją rękę i pociągnęła za sobą. Skierowaliśmy się na górę, gdzie najprawdopodobniej znajdowały się sypialnie.
Nie znałem jeszcze zbyt dobrze tego domu i szczerze mówiąc, podobało mi się, że dziewczyna przejęła inicjatywę.
Wpadliśmy do pierwszego lepszego pokoju, który był wolny i Heather ponownie zaczęła składać pocałunki, tym razem na moich ustach. Dopadła końca mojej koszulki i jednym ruchem, ściągnęła ją ze mnie.
Nie przeszkadzało mi, że jest pijania i że w normalnych okolicznościach mogłaby się tak nie zachowywać. Chciałem ją mieć. Tu i teraz.
Blondynka popchnęła mnie na łóżko stojące pod oknem i szybko zerwała z siebie swoją i tak skąpą, bluzeczkę, po czym rzuciła się do zamka moich spodni.
Czując się nieco rozbawiony tą sytuacją, pomyślałem, że ta dziewczyna zaczyna mi się coraz bardziej podobać.


W środę, trzecią lekcją na moim planie był wuef. Nie miałem najmniejszej ochoty grać w nożną, kosza czy robić inne tym podobne rzeczy, które robi się na tej lekcji, ale już chwilę po tym jak owa lekcja zaczęła się, zrozumiałem, że wcale nie będę musiał.
– Jablonsky to spoko koleś, chociaż jest lekko pokręcony – szepnął mi do ucha Terry, gdy spojrzałem niepewnie na wielkiego i nieco, zbyt napakowanego mężczyznę o jasnych włosach.
– To Rosjanin, więc nie ma się co dziwić – dodał Tyler. – Poza tym, ma bzika na punkcie koedukacyjnych zajęć, co mnie się osobiście podoba. – Pomachał tej samej szatynce, którą widzieliśmy wtedy na boisku, a my wybuchnęliśmy śmiechem.
Faktycznie, koleś okazał się całkiem spoko, pomijając fakt, że ciągle gadał coś o tym, że musimy się poznawać i integrować.
– No dobra, więc dziś zrobimy to co tak bardzo lubicie, czyli zapasy – powiedział, a kilka dziewczyn jęknęło niezadowolonych. Płeć męska ucieszyła się za to bardzo, bo w końcu, chyba żaden chłopak, nie opuściłby okazji, aby poprzepychać się trochę z jakąś laską.
– Chłopcy stańcie po mojej lewej, a dziewczyny po prawej – mówił z lekko Rosyjskim akcentem, co dodawało mu surowości. – Spójrzcie przed siebie – rozkazał.
Dostrzegłem naprzeciwko dość wysoką dziewczynę o ciemnych włosach, która cały czas gadała jak najęta, gestykulując przy tym rękami i odgarniając za ucho uporczywe pasemko włosów, które wciąż opadało jej na twarz.
– Osoba, którą widzicie naprzeciwko będzie waszym dzisiejszym partnerem – oznajmił, a ja w sumie ucieszyłem się, bo dziewczyna była niczego sobie. – Bierzcie materace i zajmijcie miejsca.
Ruszyliśmy oboje w stronę składziku, ale nauczyciel zatrzymał nas, gdy przechodziliśmy obok niego.
– Anderson! – wrzasnął, a ja podążyłem za jego wzrokiem.
Matt i jakaś brunetka odwrócili się w jego stronę i z ponurymi minami podeszli bliżej. Wtedy właśnie poznałem, kim jest dziewczyna.
– Co ja wam mówiłem? – spytał Jablonsky, patrząc na nich z góry. – Koedukacja to nie ćwiczenia ze swoim bratem czy siostrą. Znacie się już wystarczająco. Wy. – Wskazał na mnie i dziewczynę, z którą miałem być w parze. – Wymieszajcie się z nimi – powiedział.
Ruszyłem w miejsce gdzie stał Matt. Złapał mnie za rękę, gdy koło niego przechodziłem.
– Bądź delikatny – szepnął mi do ucha, poważnym tonem.
Skinąłem głową i z pewnym siebie uśmieszkiem, podszedłem do dziewczyny, która widząc mnie, pobladła.
– Ty? – Przewróciła oczami i ruszyła w stronę materaców.
Nie wiedziałem, że panna ‘poradzę sobie sama’, to siostra Matta. I do tego najwidoczniej bliźniaczka, choć nie była do niego zbytnio podobna. Ogarnęło mnie rozbawienie, kiedy pomyślałem, że może być ciekawie.  
Stanęliśmy po przeciwnych stronach materaca, czekając na słowa nauczyciela. Brunetka nie zaszczyciła mnie ani jednym spojrzeniem, a ja miałem coraz większą ochotę wybuchnąć śmiechem. Założyła ręce na klatce piersiowej i uporczywie wpatrywała się w swoje czarne trampki.
– Dobrze, wszyscy mają parę? – spytał Jablonsky i nie dostrzegając nikogo, skinął głową. – No więc waszym pierwszym zadaniem będzie powalenie przeciwnika – powiedział, a ja dostrzegłem jak dziewczyna stojąca naprzeciwko mnie, patrzy na niego szeroko otwartymi oczami. – Ktoś pierwszy chciałby zaprezentować? – zapytał, ale nikt się nie zgłosił. Mężczyzna rozejrzał się po sali, aż w końcu, jego wzrok padł na nas.
– No dalej, zaczynajcie – ponaglił nas, ale nie zareagowaliśmy. Brunetka wpatrywała się to w niego to we mnie, lekko speszonym wzrokiem.
– Jesteś tu nowy prawda? – spytał mnie, a ja skinąłem głową. – Rettino – patrząc na listę uczniów, wymówił moje nazwisko tak, jakby smakował je, na końcu swojego języka.
– Proszę, Anderson. Naucz naszego nowego kolegę, co oznaczają zapasy – zwrócił się do dziewczyny, a ona spojrzała na niego tak, jakby nie była pewna, czy żartuje, czy też mówi prawdę. Mimo to, zrobiła w moją stronę kilka kroków i rzuciła się na mnie, chcąc mnie przewrócić. Nie mogła wiedzieć, że przez trzy lata trenowałem zapasy.
Jednym zwinnym ruchem podchaczyłem jej nogi i przewróciłem na materac, przy okazji przygniatając ją swoim ciałem.
– Brawo! Doskonale! – Jablonsky, aż klasnął w ręce z zachwytu.
Twarz moją i brunetki dzieliło zaledwie kilka centymetrów. Czułem na swoim policzku jej ciepły, choć przyspieszony oddech. Pachniała słodkimi, ale delikatnymi perfumami. Patrzyła na mnie lekko zaskoczona, a jednocześnie speszona.
– A ty chciałaś dać sama sobie radę z jakimś człowiekiem, który mógłby napaść cię tamtej nocy – wyszeptałem ze śmiechem.
Na policzki dziewczyny wypłynęły rumieńce, ale widziałem po jej oczach, że jest zła. Podniosłem się i chciałem pomóc jej wstać, ale odtrąciła moją dłoń i tylko posłała mi groźne spojrzenie.
– Chyba gdzieś wcześniej trenowałeś, prawda? – spytał mnie nauczyciel, a ja skinąłem głową. – Mamy tutaj treningi z zapasów, gdybyś chciał…
– Skończyłem z tym już dawno – przerwałem mu.
– Rozumiem, jednak gdybyś kiedyś zmienił zdanie, to zapraszam – powiedział lekko rozczarowany.
– No, dobrze – odwrócił się do reszty uczniów, która przypatrywała nam się z zaciekawieniem. – Jak widać, wciąż macie zbyt mało siły – w tym miejscu spojrzał na brunetkę, która spuściła głowę. – Dlatego zmieniłem plany i zamiast zapasów, popracujecie troszkę nad waszą kondycją. Wychodzimy na dwór i dziesięć kółek wokół boiska! – krzyknął, a po sali rozniosły się pomruki niezadowolenia.
Brunetka posłała mi jeszcze jedno groźne spojrzenie, po czym pobiegła w stronę jakiejś koleżanki, a ja zaśmiałem się pod nosem.

Przerwa obiadowa, jak i cała stołówka podczas tej przerwy, wyglądały jak rodem z jakiegoś taniego filmu. Przy każdym stole, siedzieli inni ludzie, różniący się od siebie pod wieloma względami. Wyglądało na to, że w tej, jak w każdej innej szkole, porobiły się grupki.
Tyler, Matt i Terry najwidoczniej uchodzili za tych najfajniejszych, bo wszyscy patrzyli tęsknym wzrokiem w stronę naszego stolika. Swoją drogą, najwidoczniej ja także, należałem już do tego grona.
– Witaj przystojniaku. – Heather wpiła się w moje usta, poczym usiadła obok mnie tak, że stykaliśmy się biodrami.
Chłopaki po raz kolejny, posłali mi gratulujące uśmiechy, a ja upiłem łyk coli.
Wiedziałem, że tym sposobem, mogę narobić sobie problemów. Nigdy wcześniej nie wiązałem się z żadną dziewczyną dłużej, niż na dwie noce i nie zamierzałem tego zmieniać, ale Heather była inna. Zaimponowała mi swoją bezpośredniością i miałem wrażenie, że dobrze się przy niej zabawię. Poza tym, najwidoczniej ja także, byłem dla niej kimś wyjątkowym i wartym uwagi, skoro już po jednej imprezie, mogłem nazywać się jej facetem.
Dostrzegłem kilka zazdrosnych spojrzeń rzucanych w stronę blondynki, która nic sobie z tego nie robiła i zdawała się ich nie zauważać. Zdecydowanie była jedną z lepszych, o ile nie najlepszą laską w tej szkole i najwidoczniej nie widziała dla siebie konkurencji.
Miałem ochotę się roześmiać, widząc ukradkowe spojrzenia niektórych dziewczyn, kierowane pod moim adresem. Wystarczyło kilka dni, abym stał się jednym z najbardziej pożądanych kolesiów w szkole.
W pewnym momencie do naszego stolika podeszła siostra Matta, razem z dziewczyną, z którą miałem ćwiczyć na wuefie zanim Jablonsky nas wymieszał. Najwidoczniej przyjaźniły się.
– Co chciałeś? – spytała podchodząc do bruneta i zakładając ręce na piersi.
Patrzyłem na jej zacięty, choć lekko speszony wyraz twarzy próbując rozgryźć, dlaczego tak bardzo różni się od brata.
– Daj mi klucze od domu. – Matt nie wyglądał na zbytnio przejętego jej niechęcią do naszego towarzystwa.
 Przecież masz swoje – burknęła nie patrząc na mnie, ani przez moment. Ja za to, wpatrywałem się w nią, czując coraz większe rozbawienie.
– Zgubiłem.
– Co?! Rodzice cię zabiją – stwierdziła, wyjmując z torby parę kluczy.
– Oboje dobrze wiemy, że nawet tego nie zauważą – powiedział Matt, a zacięty wyraz twarzy brunetki, nieco złagodniał. – Dorobię dzisiaj po szkole i ci oddam – oznajmił, a ona skinęła głową.
– Cześć – zaczepiłem ją, gdy odwróciła się, by odejść.
Posłała mi gardzące spojrzenie, po czym ciągnąc za sobą koleżankę, wyszła ze stołówki.
– Znasz ją? – spytała mnie Heather, podążając wzrokiem za dziewczyną.
– Powiedzmy – mruknąłem upijając kolejny łyk coli. – To twoja siostra? – zwróciłem się do Matta, chcąc się upewnić.
Brunet skinął głową.
– Nie jesteście zbytnio podobni, jak na bliźnięta – stwierdziłem.
Niby mieli oczy w tym samym odcieniu i tak samo ciemne, prawie czarne włosy, jednak coś w ich wyglądzie sprawiało, że nie wyglądali na parę bliźniąt. Różnili się całkowicie, nie tylko wyglądem.
– Sophia jest o rok młodsza, ale rodzice posłali ją do szkoły razem ze mną, bo uważali, że tak będzie lepiej. Ich kolejny totalnie beznadziejny pomysł – burknął, odwracając wzrok.
– To taka szkolna dobra ciocia. Nie ważne kto zwróci się do niej z prośbą, ona zawsze ją spełni. – Heather parsknęła śmiechem, a Matt spiorunował ją wzrokiem.
– Jest trochę dziwna, ale to moja siostra, więc panuj nad tym co mówisz, okej? – ton jego głosu był nieco podniesiony. Najwidoczniej nie przepadał za moją towarzyszką.
– Dobra, dobra. Już się tak nie denerwuj, sorry – burknęła, po czym złożyła na moich ustach jeszcze jeden pocałunek i wstała od stołu. – Do zobaczenia. – uśmiechnęła się zalotnie i odeszła w stronę grupki dziewczyn, które już na nią czekały.


Kolejną lekcją była matematyka. Usiadłem sam w ostatniej ławce, bo Terry i Matt mieli tą lekcje w innej sali, a Tyler usiadł obok tej samej dziewczyny, do której ślinił się przy każdym spotkaniu.
Dostrzegłem, że w trzeciej ławce, w tym samym rzędzie co ja, siedzi siostra Terrego i jej przyjaciółka, która wyglądała na jej totalne przeciwieństwo. Rozgadana, roześmiana i bezpośrednia. Miała dosyć mocny makijaż, w przeciwieństwie do siostry Matta, która najwidoczniej nie zamierzała zbyt mocno się malować, bo miała ledwie dostrzegalnie podkreślone oczy. Wyglądała przy swojej przyjaciółce na skromną i delikatną mimo, że ubrana była w jedne z bardziej markowych ciuchów. 
W pewnym momencie do klasy weszła wysoka nauczycielka o kruczoczarnych włosach i czarnych jak węgiel oczach. Usiadła za biurkiem i wyjęła z szuflady jakieś kartki. Siostra Matta widząc ją, podeszła do biurka i po wymienieniu z nią kilku zdań, zabrała kartki, po czym zaczęła rozkładać je na ławkach.
Przyglądałem się jej, ale ona starała się tego usilnie nie zauważać. Podeszła do mojej ławki i położyła kartkę na ławce. Zapisane były na niej jakieś zadania i zanosiło się na to, że był to sprawdzian. Mimo to, nie okazywałem żadnych emocji, bo szczerze mówiąc, średnio mnie to obchodziło. Zacząłem kręcić długopisem w dłoniach, przy okazji obserwując obrazy za oknem.
– Ekhm… – odchrząknęła, chcąc zwrócić na siebie moją uwagę. – Pójdź może do nauczycielki i powiedz, że jesteś tutaj nowym uczniem.
– Po co?
– Nie powinieneś pisać tego sprawdzianu. To nie byłoby fair – stwierdziła.
– Co ci do tego? – spytałem przyglądając się jej.
– Jestem przewodniczącą szkolnego samorządu i mam za zadanie pomagać nowym uczniom.
– Uwierz mi, nie potrzebuję twojej pomocy – przerwałem jej, a ona zmrużyła oczy.
– Więc pójdziesz do niej? – spytała krzyżując ręce na piersi.
– Szczerze mówiąc, mam to w nosie – powiedziałem idąc w jej ślady i przy okazji, uśmiechając się ironicznie.
Dziewczyna wywróciła oczami po czym odeszła, rozdając innym kartki.
Spojrzałem na pusty arkusz i przeglądając zadania, doszedłem do wniosku, że nie mam zamiaru tego pisać, więc odłożyłem długopis i całą lekcje wpatrywałem się w widoki za oknem, zostawiając kartkę nienaruszoną.

Czterdzieści pięć minut później nauczycielka zebrała sprawdziany, a uczniowie zaczęli wychodzić z klasy.
Wręczyłem kobiecie pustą kartkę i już kierowałem swe kroki w stronę drzwi, kiedy dobiegł mnie jej głos.
– Dylan – odwróciłem się w jej stronę z pytającym wyrazem twarzy. Patrzyła na kartkę, po czym przeniosła na mnie spojrzenie. – Dylan Rettino, tak?
– Dokładnie. – Podszedłem do jej biurka, wciskając ręce w kieszenie spodni.
– Dlaczego nic nie napisałeś na sprawdzianie? Nie wierzę, że w poprzedniej szkole, nie robiliście niż z tego, co było tutaj – stwierdziła, a ja wzruszyłem ramionami.
Nie miałem zamiaru tłumaczyć jej, że pewnie robili, ale ja opuszczałem większość zajęć.
– W takim razie, przydałyby ci się korepetycje – stwierdziła. – No wiesz, abyś zdołał nadrobić trochę materiał, który zdążyliśmy już tutaj omówić – zamyśliła się, a już po chwili, jej wzrok padł na wychodzącą właśnie z sali, siostrę Matta i jej przyjaciółkę.
– Sophie. – Zatrzymała ją.
Brunetka odwróciła się do nas, ale widząc mnie cofnęła się o krok.
– Podejdź, proszę – matematyczka zawołała ją gestem ręki.
Przyjaciółka dziewczyny spojrzała na nią pytającym wzrokiem.
– Dogonię cię. – Siostra Matta podeszła do nas i stanęła obok mnie. – Tak?
– Wiem, że masz już na sobie tyle obowiązków, ale ponieważ jesteś najlepszą uczennicą z matematyki w tej klasie, może mogłabyś pomóc naszemu nowemu uczniowi, aby i on, stał się w miarę przeciętnym uczniem.
– Ja? – spytała nieco podniesionym głosem i spojrzała na nauczycielkę jak na wariatkę.
Omal się nie roześmiałem. Omal.
– Tak, ty. – Nauczycielka spojrzała na nią znaczącym spojrzeniem. – No chyba, że nie dasz rady, bo masz już za dużo zajęć wtedy…
– Nie ma sprawy – brunetka przerwała jej. – Oczywiście, że dam radę i mu pomogę. – Uśmiechnęła się pogodnie, choć wiedziałem, że był to wymuszony uśmiech.
– Fantastycznie. – Nauczycielka niemal klasnęła w ręce z zachwytu. – No a teraz, idźcie już. Mam dużo sprawdzianów do sprawdzenia.
Idąc za brunetką, wyszedłem z pomieszczenia wprost na zapełniony uczniami korytarz. Siostra Matta zatrzymała się i obróciła w moją stronę. Skrzyżowała ręce na piersi i wbiła wzrok w podłogę.
– Dzisiaj po lekcjach w szkolnej bibliotece – oznajmiła, poczym odeszła w głąb korytarza, a ja stałem tam, podążając za nią wzrokiem.

***
Nudny jak flaki z olejem, ale co ja poradzę?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz